Trudno było sobie przypomnieć tak skomplikowany start sezonu dla zabrzan. Wszak w ciągu sześciu meczów zdobyli tylko trzy punkty, w przegrywając wszystkie inne mecze, często o jedno trafienie. Matematycznym faworytem był więc niedzielny rywal, WKS Śląsk Wrocław, posiadający w dorobku dwa punkty więcej. Zabrzanie jednak nie ustawali w wysiłkach, by zdobyć kolejne punkty.
Mecz zaczął się od wyrównanej walki obu drużyn, prowadzącej do remisu. Zabrzanie jednak wyraźnie przeważali na boisku, ale brakowało im celności. Ostrzeliwali okolice bramki i poprzeczkę. Za to w bramce doskonale spisywał się Piotr Wyszomirski, który też powstrzymywał rywali przed wypracowaniem przewagi. Niestety już po czterech minutach gospodarze musieli sobie radzić w osłabieniu, wszak czerwoną kartkę ujrzał Bogdan Cherkashchenko za faul w obronie na jednym z rywali, Prawdziwym przełomem była kolejna kara, tym razem dwuminutowe wykluczenie dla Krzysztofa Gądka, zawodnika z Wrocławia, dzięki czemu zabrzanie rzutami przez całe boisko po świetnej pracy w obronie zdobyli solidne prowadzenie. Kiedy zaś Gądek wrócił, napędziły się kontry kończone przez trójkolorowych skrzydłowych, NIc więc dziwnego, że na pięć minut przed końcem pierwszej połowy było już 15:4 dla zabrzan! Goście minimalnie poprawili skuteczność w końcówce połowy, ale jednak bezpieczne prowadzenie pozwoliło wygrać zabrzanom 16:6 do pierwszej połowy.
Po wznowieniu byliśmy świadkami wyjątkowo dynamicznego meczu. Oba zespoły praktycznie sprintowały od koła koła, zamieniając kolejne okazje w bramki. Goście z Wrocławia prędko zdobyli dwucyfrowy wynik, ale Trójkolorowi wciąż mogli się pochwalić solidną zaliczką z pierwszej połowy. Tym razem przełom nastąpił w okolicach 45 minuty, kiedy zabrzanie zanotowali cztery trafienia z rzędu. To dało im solidne prowadzenie 25:12. Goście próbowali jeszcze swych sił, ale pewność gry w ataku zabrzan dało im ostatecznie zwycięstwo aż czternastoma bramkami 35:21.
MVP spotkania został Adam Wąsowski, który nie tylko był ostoją defensywy, ale przede wszystkim miał też okazję pokazać się ataku.
Górnik Zabrze – WKS Śląsk Wrocław 35:21 (16:6)
Górnik: Ligarzewski, Wyszomirski 1 – Szyszko 1, Racotea 5, Wisiński, Morkovsky 6, Krępa 1, Artemenko 4, Cherkashchenko, Krawczyk, Ivanovic 4, Bogacz 5, Minotskyi 2, Komarzewski 4, Ilchenko, Wąsowski 2. Trener: Tomasz Strząbała
Śląsk: Młoczyński, Dudek, Małecki – Kornecki, Przybylski 2, Mucha 1, Majewski, Granowski 1, Cegłowski 3, Nastaj, Jankowski 5, Kawka, Kołodziejczyk, Gądek 1, Ramiączek 2, Wielgucki 6. Trener: Bartłomiej Koprowski, Grzegorz Garbacz
- Zaloguj się aby dodawać komentarze